Unia Europejska to fundament naszego bezpieczeństwa. Co zrobić, aby go obronić?
Tekst stanowi prywatną opinię autora: Marcin Bużański, przewodniczący Globalny Lider.PL (http://globalnylider.pl/)
Szereg światowych trendów ekonomicznych, polityczno-społecznych czy bezpieczeństwa wpłynie na przyszłość UE.
Już dziś można zaobserwować ich oddziaływanie, pokazujące, że powinniśmy obrać silniejszy kurs na dalszą integrację w ramach UE.
Foto: Pixabay, edytowany
Kryzys bezpieczeństwa, atrapa suwerenności
Obserwując światowe trendy, widzimy jak układ sił pomiędzy mocarstwami przesuwa się w kierunku niekorzystnym dla Polski. Wciąż patrzymy na duże ryzyko agresji ze Wschodu. W szeregu możliwych do przewidzenia konfiguracji, jedność państw Zachodu może być wystawiona na próbę. W razie kryzysu może nie przetrwać. Podziały zaś mogą pchnąć Unię w nieznanym, prawdopodobnie niebezpiecznym kierunku.
Spójrzmy na taki scenariusz: jeśli w przeciągu kilku lat władze USA, w ramach izolacjonistycznej polityki, postanowią zmniejszyć swoje zaangażowanie w Europie, można śmiało zakładać, że nasz region będzie pierwszym z którego się wycofają. Pierwsze pęknięcia w Europie, które dziś widzimy, mogą wtedy się zacząć drastycznie pogłębiać. Połączmy to z np. kryzysem na Morzu Południowo-Chińskim i jednoczesnym agresywnym działaniem Rosji w krajach bałtyckich, które pozostaje bez odpowiedzi. Albo ze sterowaną przez Kreml zmianą władzy na Białorusi na składającą się ze zwolenników przyłączenia do Rosji. Transatlantycki parasol bezpieczeństwa może okazać się kruchy, a kraje w regionie wystawione na wpływ mocarstw, jak Rosja czy Chiny, na próżno będą szukały sojuszników.
Jak działać?
Bardzo potrzebne jest zwiększenie „inwestycji” w promowanie pozytywnego wizerunku UE czy budowę świadomego, zaangażowanego społeczeństwa obywatelskiego. To wzmacnianie bezpieczeństwa w wymiarze społecznym, czyli też wewnątrzwspólnotowym. Ten proces utknął w Polsce (i w regionie) w martwym punkcie wraz z momentem wstąpienia do Unii i wymaga pilnego wznowienia. Przy dzisiejszym klimacie politycznym, wsparcie spoza regionu (np. z innych państw członkowskich czy USA) będzie również ważne.
Do zaistnienia pozytywnych zmian w Europie może się przyczynić konstruktywna współpraca państw w ramach regionów przy projektach infrastrukturalnych, energetycznych, bezpieczeństwa czy innowacji (jak i ochrony środowiska). Dobrym przykładem może być projekt „Międzymorza”, o ile nie przybiera on formy wyimaginowanej alternatywy dla UE, a pracuje na rzecz jej wzmocnienia. Może to być tez zacieśniona współpraca środowisk pozarządowych.
Polska powinna inwestować w relacje z krajami Zachodu UE, by lepiej wytworzyć mechanizmy odpowiedzi na mniej lub bardziej oczywistą politykę nacisków i wpływu prowadzoną przez Rosje czy Chiny. Podstawową kwestią jest cyberbezpieczeństwo – zabezpieczenie krytycznej infrastruktury i współpraca w tej kwestii w ramach NATO i UE. Jeszcze ważniejszą sprawą jest przeciwdziałanie kampaniom szerzącym dezinformację, promującym konflikty społeczne i polityczne.
Władze nasze państwa powinny być gorącymi orędownikami zacieśnienia europejskiej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności. Nie duplikując NATO, nie promując pompatycznych pomysłów wspólnej armii UE, powinniśmy jednak przyspieszyć wzmacnianie mechanizmów koordynacji przemysłów obronnych, tworzenie wspólnych struktur wojskowych, sił granicznych czy infrastruktury zwalczania dezinformacji i koordynacji wymiany informacji wywiadowczych. Ważne, żeby jak największa część tej infrastruktury pojawiła się w samej Europie Środkowo-Wschodniej, wraz z towarzyszącą temu masową kampanią informacyjną pokazującą wartość takiej współpracy dla obywateli regionu.
Niestety trudno liczyć na opamiętanie się polityków, którzy obecnie zbijają kapitał wyborczy dzięki atakowaniu UE. Przy jednoczesnym osłabianiu naszej pozycji w UE i prowadzeniu szeregu sporów (jak w kwestiach praworządności, czy migracji), stajemy się mniej uczestnikami, a bardziej pionkami w grze. A Rosja z pewnością wykorzysta sytuacje dla poszerzania stref wpływu.